Adres, ul. Lipowa 1, 11-200 Bartoszyce
Numer telefonu, 89 762 17 20
Katyń 1940:  rozstrzelane polskie nadzieje

Katyń 1940: rozstrzelane polskie nadzieje

13 kwietnia obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Zapraszamy Państwa do lektury tekstu przygotowanego przez publicystę Andrzeja Dramińskiego oraz obejrzenia filmu upamiętniającego te okrutne wydarzenia z 1940 r. Film został nagrany na terenie byłego Aresztu Śledczego w Bartoszycach.

Czy mamy zgadzać się na unicestwienie Polski? Na zniszczenie tak Wspaniałego Narodu jak Polacy? Przecież nasz hymn zaczyna się od: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy…”. No właśnie „żyjemy”! A jak nas chcieli wymordować! Za nic i bez powodu! Tylko za to, że po lewej stronie biły polskie serca? I chciały takimi pozostać! Nie utracić polskiego ducha pod żadnym pozorem. A jak ich jednak rozstrzelali, to co z Polską? Zginęła?! Na zawsze! Bezpowrotnie!

W tych okrutnych, katyńskich dziejach jest kilka znamiennych dat. Pierwsza 17 września 1939 r. i sowiecki, zdradziecki atak ze wschodu, po poprzednim porozumieniu się z Hitlerem. Armia Czerwona zagarnęła 21.768 Polaków, w  tym 10.000 oficerów. Duża część z nich pochodziła z rezerwy, wykształcona elita: lekarze, prawnicy, ekonomiści, wykładowcy, ludzie wielu talentów. Wbito nam nóż w plecy, bo ani Niemcom, ani  Sowietom Polska nie była potrzebna.  Pod ciosami z obu stron zniknęła z mapy i tak miało pozostać. Do obozu w Kozielsku  skierowano ekipę NKWD, rosyjskiej formacji spraw wewnętrznych. Na jej czele oficer, który za poprzednie przewinienia miał się odpowiednio wykazać przesłuchując polskich oficerów. 

Sprawdzano kim byli, co myślą? I czy można z  nich zrobić ludzi z czerwoną  duszą, którzy uwierzą w Stalina. Ten horror trwał prawie pół roku.  Aż  Beria, szef NKWD  zawiadomił Stalina: Wszyscy są zatwardziałymi wrogami władzy sowieckiej, pełnymi nienawiści do ustroju sowieckiego”. I nie rokowali poprawy! Chcieli być i pozostali prawdziwymi Polakami. Nie było mowy o „przerabianiu” ich. Zachowanie honoru Polaka oznaczało dla nich śmierć! Decyzję z dn. 5 marca 1940 r. o zamordowaniu ich, bez przesłuchania, czy procesów, wyroków podpisali najwyżsi w sowieckim państwie (tu trzeba ich wymienić): Stalin, Woroszyłow, Mołotow, Mikojan, Kalinin (tak, sąsiadujący z Bartoszycami Kaliningrad ma nazwę od jego nazwiska!), Kaganowicz.

Wszystko było zaplanowane. 4.421 kul. Tylko. Jedna dla każdego Polaka! Zbrodniarze mieli być oszczędni. W tył głowy. Ale młodzi polscy oficerowie chcieli żyć. I walczyć. Dalej bić się o swoją Ojczyznę. Z  każdym wrogiem, z tym ze  swastyką, czy sierpem i młotem. Gdy pod Katyniem wyprowadzono ich w lesie nad wykopane doły zaczęli walczyć. Wiązano im ręce z  tyłu, sznurem albo drutem kolczastym. Albo zarzucano płaszcze wojskowe na głowy i krępowano by zniweczyć opór. Kłuto czterokątnymi bagnetami. Kolejna jedna kula. Ciemno. Śmierć. I ciało za ciałem spadało w dół. Wszystko miało pozostać głęboką tajemnicą. Katyń pod Smoleńskiem to kilkaset kilometrów od wspólnej, sowiecko-niemieckiej granicy z 1940 r.

Stalin i mordercy nie wierzyli, że wybuchnie wojna między sojusznikami, że  dojdzie  tu kiedykolwiek Wehrmacht. I to właśnie Radio Berlin w  dn. 13 kwietnia 1943 r. ogłosiło o mordzie przez Rosjan na polskich oficerach. I wtedy zbrodnia połączyła się z kłamstwem. Sowieci bezczelnie, mimo oczywistych faktów, zaprotestowali. Teraz Niemcy byli śmiertelnymi wrogami i to przecież oni byli winni tej potwornej zbrodni, zbrodni przeciwko ludzkości?! Czasami kłamstwo, mimo oczywistego zaprzeczania prawdzie, nabiera swojego złowrogiego znaczenia. Polski rząd na uchodźstwie z Londynu zlecił zbadanie tej sprawy przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. I Stalin to wykorzystał jako pretekst do zerwania z Polakami stosunków dyplomatycznych. Zbrodnia w Katyniu stała się dobrym powodem do wprowadzania sowieckich porządków w zajętej przez nich Polsce w 1944 r., 1945 r. W filmie „Katyń” Andrzeja Wajdy jest taka  scena, jak to zaraz po wojnie, w centrum Krakowa ze  szczekaczek ogłasza się, że  Katyń to  wina Niemców. 

Maja Ostaszewska gra córkę zamordowanego polskiego oficera. W czasie wojny wszyscy wiedzieli, że  to Sowieci. A  tu  takie kłamstwo. Bezczelne kłamstwo! Biegnie do obsługi z pięściami i histerycznie powtarza: „to kłamstwo, kłamstwo!”. I oficjalnie tak było przez bardzo długich 50 łat, pół wieku! Cały prestiż tamtej sowieckiej Polski Ludowej opierał się na tej bezczelnej nieprawdzie. Komunizm na tym polegał. Obezwładniał naród, nie  tylko w  sprawie Katynia, podawaniem kłamstw! Świat iluzji i ułudy długo nie wytrzyma. Musi paść. W Polsce o sprawie Katynia można było mówić oficjalnie prawdę dopiero od 1990 r.  Gdy Rosjanie sami wszystko ujawnili. Ogłosili, że to była „jedna z ciężkich zbrodni stalinizmu”. Mimo wszystko to bardzo bolesna sprawa. Nawet teraz, w  2021  r. U nas w Bartoszycach bardzo pięknie opowiada o tym pani Celina Wiszniewska, emerytowana już nauczycielka. Mówi o tym w sposób niezwykle zajmujący. To wiedza  potrzebna dorosłym. Ale przede wszystkim młodzieży. Nie umiera ten, kto żyje w pamięci Narodu!

10 kwietnia 2010 r. minęło 70 lat od tej haniebnej zbrodni. Lech Kaczyński wraz małżonką Marią i towarzyszącymi im najwyższymi polskimi dostojnikami: cywilnymi i wojskowymi polecieli do Smoleńska by kolejny raz dać  świadectwo prawdzie. W sumie 96 osób. W katastrofie lotniczej zginęli wszyscy. Na początku było wiele kłamstw.  A końcowego raportu, ostatecznej prawdy co się wydarzyło 11 lat temu nie ma do dziś. Ile przyjdzie nam czekać? My tu na Ziemi Bartoszyckiej też mieliśmy swoje Katynie. Gdy odcięli nam 20-25 km granicy, która miała sięgać dalej na północ. I tak to zrobili, że po radzieckiej stronie zostały wszystkie kościoły. Wieże to łatwe punkty obserwacyjne. My tu nad  Łyną, czy rzeką Guber jesteśmy pierwsi do obrony Ojczyzny. Tak, jesteśmy dumni, pełni polskiego ducha. Niech nas nie opuszcza.

Andrzej Dramiński, radca prawny i publicysta, 13 kwietnia 2021 r.

Informacje