Tylko w polu biały krzyż, nie pamięta już, kto pod nim śpi…(muz. Krzysztof Klenczon, którego ojciec Czesław walczył w Armii Krajowej i podziemiu antykomunistycznym, nagroda dla „Czerwonych Gitar” w Opolu w 1969 r.)
Żołnierze wyklęci. Jak można tak potraktować tych, którzy poświęcali swe życie dla Ojczyzny? Mimo wszystko tak się działo. Bo od 1945 r. nasz kraj miał być czerwony. A ich ideały były inne. Nie chcieli Polski przyniesionej na sowieckich bagnetach. Przecież obcej nam. Oni walczyli o suwerenny, naprawdę niepodległy kraj. Rezygnować? Poddać się naporowi obcej i wrogiej siły? Nie, nie ulegli. Pozostali niezłomni. A przede wszystkim wierni sobie.
Drogowskazem było niezmiennie „Bóg, Honor, Ojczyzna”. W ostatnim rozkazie w styczniu 1945 r. Dowódca AK zwracając się do wszystkich żołnierzy pisał: „Żołnierze Armii Krajowej! Daję Wam ostatni rozkaz…Starajcie się być przewodnikami Narodu i realizatorami niepodległego Państwa Polskiego… Wierzę głęboko, że zwycięży nasza Święta Sprawa, że spotkamy się w prawdziwie wolnej i demokratycznej Polsce. Niech żyje Wolna, Niepodległa, Szczęśliwa Polska!”. Ostatniego „Wyklętego” Józefa Franczaka o pseudonimie “Lalek” źli komuniści dopadli dopiero w 1963 r. 18 lat nieustępliwości!
Jeśli gdzieś w szkołach Powiatu Bartoszyckiego, czy innych, ktoś szuka ideałów do naśladowania, to właśnie oni nimi są. I pozostaną. Wspaniałym i wyjątkowym przykładem dla młodzieży.
Po 1945 r. nie porzucili broni. Za cenę oddania życia chcieli walczyć o to, w co wierzyli przez długie 6 lat niemieckiej okupacji. I co im chciano odebrać siłą, brudnymi represjami, ohydnymi łapami sługusów czerwonej władzy. Różne były ich losy. Szczepan Worobiej ze Stowarzyszenia Historycznego im. Gen. Stefana Roweckiego „Grota” dowódcy Armii Krajowej z siedzibą w Olsztynie powiedział, że wielu żołnierzy decydowało się by wyjść z lasu i trwać przed dalszą walką, gdzieś na odludnych terenach.
Tu na północy byłych Prus Wschodnich, którą Rosjanie nazwali „przeklętą germańską ziemią”, szukali miejsc na przeczekanie, czasowe schronienie. Te obce wtedy miejsca miały ich przytulić. Funkcjonariusze komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa węszyli, ścigali ich jako wrogów. Wrogów? Przecież naprawdę to wrogami nie byli. Ojczyzna jest jedna. Lecz ci konformiści za czerwoną legitymację PPR, czy zaraz później PZPR byli gotowi zrobić wszystko. Zapewne nigdy nie dowiemy się, ile potyczek wówczas stoczono. Jakie to były walki? Ubeków czy żołnierzy KBW było więcej. Przytłaczali swą masą. Często była to bohaterska, acz bardzo nierówna walka.
Wielu z nich zginęło. Chowano ich od razu byle gdzie. Na polu, na skraju lasu. Jeszcze dobrze jak postawiono krzyż. Bezimienny przecież. Bo i takiego śladu ich godności im najczęściej żałowano. Mieli być wydarci z ludzkiej pamięci. Tak by nikt o nich nie pamiętał. Chociaż to nienawistne akcje esbeków pokrył gruby kurz historii. A ci po prostu „wyklęci”. Czy słusznie? Dla politycznych racji przekląć Polaka? Przecież w końcu brata. Ta sama krew. O nie! Tych żołnierzy słusznej sprawy chciano wykreślić raz na zawsze. Tak by nie wrócili. By nie przywrócono o nich pamięci. Czy mieliśmy na to pozwolić? Jak dobrze, że ci którzy dożyli naszych czasów mogli spotkać się z młodzieżą. I opowiedzieć o swoim tak skomplikowanym, a jednocześnie niezwykle bohaterskim losie. Przecież trwać przy swoim i oddać za to co najcenniejsze – życie!
Czy to nie najwyższa miara odwagi Polaka, nieugiętego Polaka? Oni są jeszcze wśród nas. Jakiś czas temu Pan Franciszek Kiejdo, mieszkaniec Bartoszyc spotkał się z podopiecznymi Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Kawalerów Maltańskich w Bartoszycach. Była możliwość by osobiście spotkać się z człowiekiem, który walczył o wolność ojczyzny. Jest to tym bardziej cenne, że coraz mniej takich osób wokół nas. Odpowiadał na wiele pytań. Była niezwykła, ciepła, czasem wręcz wzruszająca atmosfera. Takie wydarzenia prowokują do poszukiwań ludzi, miejsc, pamiątek związanych z walką Polaków o wolność. Tu u nas i wokół nas. I nie tylko. Młodzieży dają silną dawkę patriotyzmu. Bo jest go coraz mniej w tej naszej pędzącej nie wiadomo, gdzie, ale często po prostu zagubionej rzeczywistości.
Drogi Przyjacielu! Jeśli w swoich wędrówkach pod Bisztynkiem, Krawczykami, Osieką, Sępopolem, Wiatrowcem, Worynami, Górowem Iławeckim znajdziesz taki samotny, brzozowy krzyż zatrzymaj się na chwilę w zadumie. Odmów krótką modlitwę. On tak samo jak Ty, ukochał Polskę i naszą przepiękną Ziemię Bartoszycką. Po wielu, a nawet bardzo wielu z nich miało pozostać tylko tyle. Samotna, porzucona mogiła…
Andrzej Dramiński, radca prawny i publicysta
1 marca 2021 r.
Złożenie kwiatów pod pomnikiem Orła Białego w hołdzie Bohaterom



